Na zdjęciach mężczyzna wisi na rozciągniętej pomiędzy ścianami gór człowiek. Na innym wykonuje ewolucje na nartach. Na kolejnym tworzy skomplikowane makiety kolejowe, pisze książki o zawodach kolejowych... powiedzieć, że Tadeusz Mroczkowski jest człowiekiem o wielu pasjach, to nic nie powiedzieć.
Zakopiańczyk i zapalony taternik, Tadeusz Mroczkowski, przyjechał do Lęborka w 1950 roku. Dostał mieszkanie na obecnych Legionów Polskich, wówczas ul. Zygmunta Krasińskiego i rozpoczął pracę na kolei, jednym z największych wówczas pracodawców. Posiadał wiedzę na temat pracy kolei i chętnie nią dzielił.
- Był instruktorem ruchu, który uczył zawodów takich jak nastawniczy, blokowy, zwrotniczy, manewrowy. Takie wówczas to były zawody
- wspomina jego syn, Lech Mroczkowski.
Tadeusz Mroczkowski jednak potrafił dużo więcej. Tworzył niezwykłe makiety kolejowe, które później wykorzystywał w swojej pracy. Jego makiety były później wykorzystywane przez kolejnych adeptów kolejnictwa.
- Wszystkie makiety związane z makietą tych dworców, nastawni wykonywał ojciec sam i pamiętam ten moment, kiedy z piłką do metalu w kuchni wykonywał te makiety a miał smykałkę do rzeźbienia i malowania, ponieważ był zakopiańczykiem, z domieszką krwi góralskiej.
-mówi Lech Mroczkowski.
Odlewy wagoników i lokomotyw pomagali mu wykonywać pracownicy lęborskiej parowozowni.
- Tam była ta słynna obrotnica, która obracała lokomotywę. Mój ojciec wykonał tą miniaturę. Była też wieża ciśnień. Pracownicy parowozowni, zwrotnicowi, umazani w smarach prawnicy po służbie, chodzili się kąpać do nastawni, do wieży ciśnień
- wspomina Lech Mroczkowski.
Tadeusz Mroczkowski nie tylko makiet, wykorzystywanych później przez lata przez szkoły, w tym w Bydgoszczy. Pisał również podręczniki.
- Nie było w latach 50-tych takich podręczników, w którym pisano by o zawodach blokowego, zwrotnicowego czy manewrowego - mówi Lech Mroczkowski.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?