Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożary w Kamieńcu "wypalają" gminną kasę. Ponad 136 tys. zł kosztowała walka z żywiołem

Robert Gębuś
Robert Gębuś
fot.M.Kapela/archiwum
Ponad 136 tys. zł wyda gmina Cewice na akcje gaszenia pożarów w Kamieńcu. To więcej niż kosztowała np. nowa elewacja szkoły w Przerytem. Jednak do kosztów walki z żywiołem trzeba doliczyć zablokowane drogi, objazdy oraz duszący dym, który przez wiele dni wdychali mieszkańcy Kamieńca. Jak dotąd odpowiedzialnych za ten stan rzeczy, nie ma.

Wydatki uwzględniają koszty wyżywienia zastępów biorących udział w akcji, zakup paliwa, wynajęcie sprzętu oraz wynagrodzenia strażaków OSP Gminy Cewice, którzy przy gaszeniu wszystkich trzech pożarów spędzili łącznie 3202 godz. 48 min. za co z gminnej kasy otrzymają 79.950 zł. Łącznie gmina Cewice zapłaci ponad 136 tys. zł a wójt podkreśla przy tym, że nie wszystkie koszty pożarów w Kamieńcu da się przeliczyć na pieniądze.

-Pożar przysporzył wiele utrudnień i niedogodności dla mieszkańców gminy

- mówi Jerzy Bańka, wójt gminy Cewice.

- Mieszkańcy Kamieńca musieli znosić gryzący i duszący dym spalenizny, który wdzierał się do mieszkań. Sadza osadzała się na dachach domów i podwórkach. Istniała groźba ewakuacji mieszkańców. Gdyby do tego doszło gmina musiała by zapewnić ochronę gospodarstw przed kradzieżami. Na szczęście nie doszło do takiej sytuacji. Jednak mieszkańcy Siemirowic i okolic zmuszeni byli dojeżdżać do pracy, urzędów, ośrodka zdrowia korzystając z uciążliwych objazdów, ponieważ droga powiatowa do wysokości Jednostki Wojskowej w Siemirowicach była zamknięta z powodu rozłożenia linii gaśniczych.

Strażacy, którzy brali udział w akcji spali, odpoczywali i jedli posiłki w Zespole Szkół w Cewicach. Do obsługi akcji zaangażowano pracowników szkoły, wspomaganych przez Zespół Szkolno-Przedszkolny w Siemirowicach i nadzorowanych przez urzędników gminy.

- Za całe zabezpieczenie logistyczne ze strony Urzędu Gminy w Cewicach odpowiedzialny był podinspektor ds. obronnych, obrony cywilnej, ochrony p.poż. i archiwum zakładowego, który był w stałym kontakcie z centrum dowodzenia akcją gaśniczą 24h na dobę

- mówi Jerzy Bańka.

- Również pracownicy Referatu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Gminy w Cewicach byli zaangażowani w dowóz posiłków oraz ciepłych i zimnych napojów.

Lwia część kosztów akcji spadnie na gminę Cewice, chyba że prokuratura ustali winnego tego stanu rzeczy. Wówczas gmina mogłaby wystąpić z roszczeniami.

-Sprawą pożaru zajmuje się prokuratura i ewentualnie gdyby znaleziono winnego, zastanawiamy się co dalej

- mówi Jerzy Bańka.
Spółka Biofuel ,właściciel tekstyliów,także zaangażowała się w akcję gaśniczą. Szefostwo spółki tłumaczy, że brali w niej udział nie tylko pracownicyi, ale też użyczono straży pożarnej ciężki sprzęt, bez którego walka z żywiołem trwałaby dłużej.

- Do pracy zaangażowany został ciężki sprzęt spółki, dźwigi, koparki oraz ładowarki. 24 h/ dobę nasi pracownicy pomagali w gaszeniu pożaru tj. przerzucaniu palących się ubrań i ich wywożeniu. Straż pożarna nie posiada żadnego sprzętu tego typu i aby możliwe było jak najszybsze zakończenie akcji gaśniczej nasz sprzęt okazał się niezbędny

- informuje Biofuel.

To jednak odpady

Inspektorzy WIOŚ po raz trzeci kontrolują spółkę Biofuel, do której należą zgromadzone w Kamieńcu tekstylia. Po pierwszych dwóch kontrolach w 2020 i 2021 roku WIOŚ nałożył na spółkę dwukrotnie po milion złotych kary, od których Biofuel odwołał się do GIOŚ. Trzecia kontrola jeszcze się nie skończyła.

-W obu przypadkach stwierdzono magazynowanie odpadów w ramach ich przetwarzania, bez wymaganego zezwolenia

- informuje Edyta Witka Jeżewska, Pomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.

- Aktualnie prowadzona jest trzecia kontrola przedmiotowej Spółki,trwają czynności wyjaśniające.

Szefostwo Biofuela konsekwentnie twierdzi, że na terenie Kamieńca nie gromadzi odpadów, tylko tekstylia, które miały zostać przekazane lub sprzedane do lumpeksów. Zaprzecza też, żeby dochodziło do ich przetwarzania. Główny inspektorat Ochrony Środowiska uznał, że podstaw do ukarania za przetwarzanie odpadów nie ma i pierwszą z nałożonych przez WIOŚ kar w wysokości 1 mln zł uchylił. Podzielił jednak zdanie WIOS-iu co do tego, że w Kamieńcu składowane są odpady.

-Tekstylia znajdujące się w miejscowości Kamieniec zakwalifikowane zostały przez tutejszy organ jako odpady. Potwierdził to również Główny Inspektor Ochrony Środowiska w uzasadnieniu do decyzji uchylającej decyzję PWIOŚ, wymierzającej karę w kwocie 1 000 000 zł za przetwarzanie odpadów bez zezwolenia

- informuje Edyta Witka Jeżewska.

- W decyzji uchylającej Główny Inspektor Ochrony Środowiska wskazał, że dokonano niewłaściwej kwalifikacji czynu. W ocenie organu II instancji w miejscowości Kamieniec prowadzone jest zbieranie odpadów bez zezwolenia. Stanowisko to uwzględnione zostanie w trakcie aktualnie prowadzonych czynności kontrolnych oraz działań pokontrolnych.

GIOŚ jeszcze nie podjął decyzji w sprawie drugiej kary w wysokości miliona zł, którą nałożył na Biofuel w 2021 roku.

Gmina nakazuje usunięcie tekstyliów

Spółka miała usunąć tekstylia z terenu Kamieńca i doprowadzić działkę do stanu sprzed składowania do 31 października. 28 października wybuchł jednak pierwszy pożar, w grudniu dwa kolejne. Obecnie jest prowadzone postępowanie administracyjne w sprawie ich usunięcia. Inspektorów ani urzędników nie przekonują wyjaśnienia spółki, która tłumaczy, że tekstylia w Kamieńcu to odzież "drugiego sortu", którą magazynowano pod gołym niebem z zamiarem sprzedaży, a interes "nie wypalił" ponieważ handel zahamowała pandemia. -Według oceny GIOŚ odpady tekstylne, odzież składowane w miejscowości Kamieniec, nie nadają się do dalszej eksploatacji, a magazynowanie ich w nieodpowiednich warunkach pogorszyło ich stan prowadząc do zniszczenia - informuje Jerzy Bańka, wójt gminy Cewice

.- Ponadto należy wskazać, że gromadzone tekstylia, odzież przechowywane są na utwardzonym placu bez jakiegokolwiek zadaszenia i nie są zabezpieczone przed warunkami atmosferycznymi.

100 tys. za pomoc w ujęciu podpalacza
Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Słupsku, w kierunku nielegalnego składowania odpadów i sprowadzenia pożaru w Kamieńcu. Szefostwo spółki tłumaczy, że do czasu zakończenia postępowania, nie ma możliwości dysponowania tekstyliami. Jednocześnie wyznaczyła 100 tys. zł nagrody za pomoc w ujęciu podpalacza.

-Do czasu zakończenia śledztwa nie ma możliwości dysponowania odzieżą, która uległa nadpaleniu w wyniku pożarów lub zniszczeniu w wyniku działań gaśniczych

- informuje spółka Biofuel.

- Spółka czeka na wyniki prac biegłego, który bada przyczyny pożarów. Po uzyskaniu zgody na możliwość dysponowania zabezpieczoną odzieżą, zamierza dokonać sprawdzenia jej stanu i w przypadku stwierdzenia, że odzież nie nadaje się do dalszego użytkowania dokona jej odpowiedniego zagospodarowania. Odzież nadająca się do użytku zostanie przeznaczona na handel a w przypadku stwierdzenia, że odzież nie nadaje się do użytku Spółka będzie postępować zgodnie z obowiązującym prawem, w zależności od ustaleń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pożary w Kamieńcu "wypalają" gminną kasę. Ponad 136 tys. zł kosztowała walka z żywiołem - Lębork Nasze Miasto

Wróć na leba.naszemiasto.pl Nasze Miasto