Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WIOŚ ponagla gminę do usunięcia odpadów. To może kosztować nawet 12 mln zł i zrujnować finanse samorządu

Robert Gębuś
Robert Gębuś
W piątek, 17 czerwca w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" wójt gminy Cewice Jerzy Bańka wskazywał, że teren składowiska jest niezabezpieczony i w Kamieńcu może dojść do kolejnego pożaru tekstyliów. 19 czerwca te obawy się potwierdziły. Wcześniej jednak WIOŚ w piśmie nakazał wójtowi pilne zakończenie postępowania w sprawie nakazu usunięcia odpadów i grozi gminie prokuraturą. Jeśli tekstyliów nie usunie firma Biofuel, to musiałaby to zrobić gmina na podstawie zarządzenia zastępczego, a potem obciążyć firmę. Jednak koszt takiej operacji wynieść nawet 12 mln zł. Wójt twierdzi, że taki wydatek rozłożyłby budżet samorządu.

Na terenie składowiska tekstyliów pracuje 35 jednostek OSP i PSP z województwa pomorskiego. Ogień został opanowany, pożar tli się jednak w głębi pryzmy, którą trzeba przerzucić przy pomocy ciężkiego sprzętu. Strażacy wybudowali 3-kilometrową magistralę wodną z Siemirowic, z rzeki Bukowina do Kamieńca.

- Na tę chwilę pożar się nie rozprzestrzenia się. Jest to pożar ukryty, który siedzi wewnątrz pryzmy. Musimy użyć ciężkiego sprzętu do przerzucenia tych tekstyliów, żeby dostać się do źródła pożaru

- wyjaśnia mł.kpt. Radosław Wroński z Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku.
Na miejscu pożaru pojawiła się także policja i inspektorzy WIOŚ, którzy przyjechali na interwencyjną kontrolę po informacji o wybuchu kolejnego, czwartego już pożaru na składowisku prowadzonym przez firmę Biofuel International.

Sprzątanie za 12 milionów złotych

Składowisko tekstyliów w Kamieńcu odwiedziliśmy tuż przed pożarem, w piątek 17 czerwca. Ogrodzenie jest w wielu miejscach uszkodzone, bez większego problemu można wejść na teren od strony lasu, na którym gromadzone są tekstylia. Zza płotu wystają sprasowane sześciany materiału. W pobliżu pryzmy, w której dwa dni później wybuchnie pożar wyrównywano teren, a spychacz ładował ziemię na ciężarówkę.
Tego dnia też rozmawialiśmy z wójtem gminy Cewice, który w piątkowej rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" zwracał uwagę, że kolejny pożar wisi w powietrzu. Twierdzi też, że otrzymuje anonimowe zgłoszenia od mieszkańców, którzy informują, że na teren składowiska nadal zwożone są tekstylia.

- Z anonimowych źródeł dostaliśmy sygnał, że na teren składowiska, nocą, zwożone są odpady i wykonaliśmy telefon na numer alarmowy WIOŚ

- mówił Jerzy Bańka, wójt gminy Cewice w rozmowie z 17 czerwca

.- Płot wykonany z siatki leśnej, zabezpieczenia praktycznie nie ma, materiał wystaje za ogrodzenie. Jest ciemno, odłączone źródło światła, nie ma ochroniarza, monitoringu. To zagraża bezpieczeństwu ludzi, obok rośnie las. Za zabezpieczanie tego miejsca odpowiada właściciel, czyli firma. O tym zagrożeniu pożarowym informujemy straż pożarną i WIOŚ. Tak naprawdę nie wiemy, co jeszcze w tej sprawie mielibyśmy zrobić.

Zdaniem WIOŚ, gmina powinna pilnie zakończyć postepowanie w sprawie nakazu usunięcia odpadów. Problem w tym, że Biofuel International, który zwiózł tekstylia utrzymuje, że nie prowadzi działalności polegającej na przetwarzaniu odpadów, a to co gromadzi w Kamieńcu to nie odpady tylko używana odzież, przekazywana później m.in. do lumpexów. WIOŚ nałożył na firmę dwie kary po milion złotych za przetwarzanie odpadów tekstylnych bez zezwolenia. Po odwołaniu firmy GIOŚ jedną z nich cofnął, uznając, że firma nie przetwarza odpadów, a jedynie je składuje. Natomiast Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję nakazującą usunięcie odpadów przez firmę do momentu rozstrzygnięcia czy tekstylia to odpady, czy używana odzież. Z tego powodu gmina powołała biegłego, który wykona ekspertyzę i ostatecznie ustali co zalega na działkach w Kamieńcu.

-Na obecną chwilę powołaliśmy biegłego z zakresu ochrony środowiska, który wykona ekspertyzę i stwierdzi, czy to odpady, czy tekstylia nadające się do dalszej obróbki

- mówi Jerzy Bańka, wójt gminy Cewice.

- Jeśli będę miał opinię biegłego, że to nie odzież a odpady, będę mógł wydać stosowną decyzję nakazującą ich usunięcie.

Sprawę pożarów w Kamieńcu bada Prokuratura Okręgowa w Słupsku. WIOŚ twierdzi jednak, że gmina działa w tej sprawie opieszale, a postępowanie ze względu na zagrożenie powinno być prowadzone bez zbędnej zwłoki. Grozi też złożeniem doniesienia do prokuratury, jeśli postepowanie nadal będzie się przeciągać.

- Nie wiem, co powinienem zrobić

- przyznaje Jerzy Bańka, wójt gminy Cewice.

- Sugeruje mi się, żeby gmina usunęła to na własny koszt, na podstawie zarządzenia zastępczego, a potem zwróciła się do firmy o zwrot pieniędzy.

To może być jednak problem, bo samorząd już teraz ponosi wydatki na akcje gaśnicze, które po trzech ubiegłorocznych pożarach wyniosły ok. 136 tys. zł. Koszty usunięcia odpadów to nawet 12 mln zł. To mogłyby zrujnować gminę.

- Nie jesteśmy w stanie wykonać zarządzenia zastępczego, ponieważ to kolosalny koszt. Przy obecnych cenach i stawkach paliw, to ok. 12 mln zł, które musielibyśmy wydać z dochodów bieżących

- mówi Jerzy Bańka, wójt gminy Cewice.

- Roczny budżet gminy to ok. 50 mln zł. Gdyby gmina zrealizowała zarządzenie zastępcze, przestałaby istnieć. Wolałbym podać się do dymisji, niż to zrealizować.

Na czwartek, 23 czerwca zaplanowana była kolejna kontrola gminy i WIOŚ na składowisku w Kamieńcu.
W piątek, 17 czerwca wysłaliśmy pytania do WIOŚ o sytuację w Kamieńcu. Cytujemy je poniżej:
Co dalej z tekstyliami w Kamieńcu? Czy zgodnie z ustaleniami to odpady, czy rzeczy używane do ponownego wykorzystania?
Gmina twierdzi, że tekstylia stwarzają zagrożenie pożarowe. Czy tekstylia powinny zostać uprzątnięte? Jeśli tak to kto i kiedy powinien uprzątnąć tekstylia? Kto odpowiada za zabezpieczenie przeciwpożarowe składowanych materiałów?
Czy postępowanie WIOŚ w sprawie składowiska w Kamieńcu zostało zakończone? Jeśli tak, to jakie są ostateczne wnioski WIOŚ w tej sprawie? Jeśli nie, to jakie czynności planuje WIOŚ w sprawie składowiska w Kamieńcu?
Pytania wysłaliśmy również do firmy Biofuel International.
O odpowiedzi poprosiliśmy do poniedziałku, 20 czerwca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: WIOŚ ponagla gminę do usunięcia odpadów. To może kosztować nawet 12 mln zł i zrujnować finanse samorządu - Lębork Nasze Miasto

Wróć na leba.naszemiasto.pl Nasze Miasto