Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lębork. Komendant przekonuje, że zrobili już wiele i widzi poprawę na Sienkiewicza

Marcin Kapela
Marcin Kapela
W bibliotece miejskiej w Lęborku odbyło się spotkanie, na którym poruszono temat bezpieczeństwa mieszkańców ulic Sienkiewicza, Pileckiego i Grunwaldzkiej. Komendant powiatowy policji wysłuchał bolączek mieszkańców i przekonywał, że policja już zrobiła wiele dla poprawy bezpieczeństwa i widzi poprawę w tym niespokojnym rejonie miasta. Szef policji zaapelował o większą współpracę mieszkańców z organami ścigania. Zapewnił, że policja nie spocznie na laurach i dalej to miejsce będzie pod specjalnym nadzorem.

Organizatorem spotkania poświęconego problemom, z jakimi borykają się mieszkańcy ulicy Sienkiewicza i sąsiednich ulic, był insp. Tomasz Majkowski, Komendant Powiatowy Policji w Lęborku, któremu towarzyszyli podinsp. Elżbieta Kowalska - Hintz - I Zastępca KPP, nadkom. Adam Thiel - naczelnik Wydziału Prewencji KPP, asp. sztab. Magdalena Zielke z Zespołu Profilaktyki Społecznej oraz Nieletnich, dzielnicowy mł. asp. Jarosław Sadkowski. Spotkanie poprowadziła asp. Marta Szałkowska, rzecznik prasowy lęborskiej policji.

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej reprezentowała Katarzyna Nowak - zastępca kierownika oraz Krystyna Kwidzińska - koordynator pracowników socjalnych.

Z ramienia Urzędu Miejskiego udział wzięła Ewa Komadowska - kierownik Referatu Zasobów Komunalnych.

Czynny udział w debacie wzięli radni Rady Miejskiej - Łukasz Kuriata, Krzysztof Świątczak i Leszek Leciejewski.

Insp. Tomasz Majkowski kieruję lęborską policją od grudnia ubr. Od początku 2022 roku na policję wpłynęło ok. 150 zgłoszeń od mieszkańców. Po zapoznaniu się z problematyką tego rejonu miasta, w pierwszej kolejności po objęciu stanowiska skierował tam więcej patroli ze Szkoły Policji, policjantów, którzy mieli u nas praktykę służbową. Skierował też kilka wniosków do miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych.

Jedna z uczestniczek spotkania i mieszkanka tego rejonu poskarżyła się na patrole, które poza przejazdem nie podejmowały interwencji. Komendant policji odpowiedział, że po sygnałach od mieszkańców, że interwencje policji są przeprowadzane nie do końca profesjonalnie, sam był w tym newralgicznym rejonie miasta wielokrotnie.

- Do mnie na biurko trafia relacja z każdej interwencji w tym rejonie z opisem. Od tygodnia nie zdarzyło się nic, co wymagałoby nadania dalszego biegu sprawie. Pod względem nasycenia obecnością policji trudno wyobrazić sobie, żebyśmy mogli zrobić coś więcej. Nie możemy być wszędzie o każdej porze.

Komendant zapewnił mieszkańców, że między godzinami 19 a 6 co najmniej trzykrotnie patrol policji przejeżdża przez ten rejon miasta.

- To miejsce jest pod naszym stałym nadzorem. Nie wiem, co mógłbym zrobić więcej, żeby przekonać, że te interwencje prowadzone są na tyle profesjonalnie, na ile się da. Pani mówi, że dzieci wałęsają się po 22 a ja ręczę, że w mijającym tygodniu nie było takiej sytuacji.

Jedna z uczestniczek spotkania zwróciła uwagę, że w sukurs policji przyszła pora roku.

- Pan komendant powiedział, że jest teraz spokojnie, że jest więcej patroli. Do tego, że jest spokojnie to dużo przyczyniła się pogoda. Kiedy zrobiło się zimno, to oni schowali się w mieszkaniach. Nie mówię, że policja nic nie robi. Więcej patroli pojawiło się po ukazaniu artykułu w mediach. Bardziej obawiam się tego, co będzie jak przyjdzie wiosna i lato.

Komendant mówił o "pewnych niedoskonałościach" w działaniu policji i w związku z tym korekcie działań.

- Skupmy się na tym stanie, który trwa od września. Całe zaplecze biesiadne zostało usunięte i miasto planuje rewitalizację tego miejsca. Objęliśmy to miejsce ścisłym, kompetentnym nadzorem i będziemy bardzo wdzięczni za każdy sygnał na numer 112, że te dzieci wałęsają się. Przyznaje, że są takie sytuacje, że nie ma patrolu, który byłby w stanie w ciągu kilku minut dojechać. Czasami ten czas przedłuża się do kilkunastu minut. Skrajny przypadek to 33 minuty po 5 rano, kiedy następuje zmiana służby.

Komendant zapewniał uczestników spotkania, że policja ma silny nadzór i pochyla się nad problemami mieszkańców tego rejonu miasta.

- Musimy jednak zdać sobie sprawę z tego, że nie jest rozwiązaniem tych problemów wtrącenie wszystkich do więzień czy poddanie przymusowemu leczeniu. Nie jesteśmy w stanie uruchomić w tym miejscu stałego posterunku policji. Na tyle, na ile możemy, to tak często policja tam jest. Zmierzamy ku temu, żeby bardziej restrykcyjnie traktować sprawców wykroczeń o charakterze porządkowym. Postaramy się zintensyfikować nasze działania, żeby w większym zakresie objąć leczeniem przymusowym osoby nadużywające alkoholu, choć my jesteśmy tylko inicjatorami procedury. Jeżeli nie ma woli tego, który został poddany leczeniu, to skuteczność jest minimalna.

KOMENDANT APELUJE O OBNIŻENIE TEMPERATURY KONFLIKTU
Komendant policji poprawę sytuacji widziałby w obniżeniu temperatury sporów sąsiedzkich.

- Coś, co dałoby się osiągnąć i satysfakcjonowałoby wszystkich, to nieco obniżyć ton tych relacji na linii ludzie praworządni, pracujący, oczekujący wypoczynku w swoim mieszkaniu kontra ci ludzie, którzy głównie się bawią rano, wieczór i w południe. Wiele interwencji ma podłoże typowo sąsiedzkie. Ton konflikt zabrnął już tak daleko między niektórymi osobami, że jest zarzewiem tych nieprzyjemnych skomplikowanych sytuacji. Apeluje, żeby nieco obniżyć poziom naszych reakcji, być bardziej rzeczowi. Gdybyśmy uniknęli tych sporów sąsiedzkich i jednocześnie wyeliminowali tych ludzi, którzy zakłócają wypoczynek i dopuszczają nie nieobyczajnych wybryków na tym wewnętrznym podwórku, to doszlibyśmy do takiej sytuacji, że w miarę komfortowo dałoby się tam egzystować.

Komendant obiecał, że policja nie spocznie na laurach i ten rejon miasta będzie nadal pod jej szczególnym nadzorem.

- Obawiam się jednak, że samym nadzorem czy nawet odizolowaniem ludzi nie zmienimy diametralnie sytuacji. Do wykonania przez wszystkich jest potężna praca u podstaw, także w kwestii i pojednania między mieszkańcami w tym sensie, żeby przynajmniej nie zaogniać tych konfliktów sąsiedzkich. Jeśli trochę spuścimy z tonu z jednej strony, to z reguły działa to w tej sposób, że druga strona trochę odpuszcza. Wtedy pozostają do załatwienia te sprawy obyczajowe na zewnątrz w tej przestrzeni wspólnej i tam jesteśmy w stanie sobie poradzić.

Po tych słowach jedna z uczestniczek spotkania nie kryła zdziwienia.

- Co mielibyśmy zrobić, czy pan uważa, że to my zawiniamy w tej sytuacji?

- zapytała komendanta.

Szef policji odpowiedział:

- Po analizie tych ponad stu interwencji tam są konflikty konkretnych rodzin, mieszkańców z konkretną rodziną. 50 procent interwencji generuje jedna rodzina. Apeluje tylko o to, żeby spuścić trochę z tonu.

RADY OD RADNEGO, BYŁEGO ZASTĘPCY KOMENDANTA
Radny Krzysztof Świątczak, były zastępca komendanta powiatowego policji w Lęborku, wrzucił kamyczek do ogródka pokrzywdzonych mieszkańców, choć zauważa, z jakimi przykrymi konsekwencjami mogą potem spotkać się.

- W wielu przypadkach, gdy przychodzi już do skierowania wniosku do sądu, pokrzywdzeni odmawiają złożenia zawiadomienia. W takich sytuacjach policja ma związane ręce i nie może nadać sprawie biegu. Wyzwiska, wybijanie szyb, groźby to druga strona medalu. Trzeba wypracować kompromis.

Dał pod rozwagę, czy niektórych sprawców warto karać mandatami karnymi.

- Ukarana osoba niszczy mandat, bo wie, że ma ściągalności. Jak nie zapłaci pieniędzy, to sprawa kierowana jest do komornika, który po trzech latach sprawę umarza. Rozwiązaniem byłoby kierowanie wniosków do sądu, który zamieni grzywnę na godzinki do odpracowania lub na areszt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto