Według związkowców, sieć "Biedronka" zamierzała wypożyczać książki, co miałoby umożliwić funkcjonowanie jej sklepów w niedziele. W placówkach "Biedronki", jak twierdzą związki, miały pojawić się specjalne stoiska z lekturą. Książki miały być wypożyczane przy kasach po wpłaceniu kaucji wynoszącej 3 zł. Osoba zainteresowana wypożyczeniem książki musiałaby też mieć kartę „Moja Biedronka”. Po oddaniu książki, czytelnik miałby otrzymać voucher na kolejne zakupy. W przypadku, gdyby czytelnik nie zwrócił książki, miał mieć zablokowaną możliwość kolejnych wypożyczeń, ale zakupy mógłby robić bez problemu.
Anna Gonera, skarbnik w NSZZ "Solidarność" w Biedronce, powiedziała, że w sobotę, 6 sierpnia, książki mają zostać dostarczone do sklepów a w niedzielę, 7 sierpnia, ma się otworzyć około 600 sklepów w całej Polsce. Sieć zamierzała przetestować, jak to rozwiązanie się sprawdzi i docelowo w kolejnych tygodniach miałyby otworzyć się wszystkie sklepy sieci.
Przedstawiciele dyskontu na ten temat się nie wypowiadają. Dodajmy, że podobne rozwiązanie zastosowała sieć Intermarché m.in. w Starogardzie Gdańskim.
Śniadek: To próba oszustwa
Janusz Śniadek, poseł PiS, zapowiedział, że sprawę skieruje do Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Nie wykluczył, że konieczna będzie nowelizacja ustawy.
- Mamy tu do czynienia z działalnością nieuczciwą, to próba oszustwa. Powinni wywiesić na tych placówkach, które omijają zakaz handlu, ostrzeżenie: "uwaga, oszust” - nie kryje zirytowania Janusz Śniadek. - Przy formułowaniu przepisów zabrakło wyobrażenia o skali nieuczciwości i skłonności do oszustwa podmiotów handlowych. To zjawisko, które obserwujemy, jest elementem nieuczciwej konkurencji. Jeśli sklepy Biedronka otworzą się w niedzielę, skierujemy zgłoszenie do UOKiK z zarzutem nieuczciwej konkurencji. Muszę tu zauważyć, że służby państwowe, m.in. inspekcja pracy, interweniują, gdy zakaz handlu jest łamany. Problem w tym, że tzw. wolne sądy, które prowadzą wojnę z państwem Polskim, często stosują takie orzecznictwo, że dochodzenie uczciwości jest trudne, a ochrona konsumentów słaba. Cierpliwie poczekajmy. Jeśli sklepy się otworzą, inspekcja pracy będzie badała przypadki łamania przepisów i będzie kierowała sprawy do sądu. Jeśli to nie przyniesie rezultatu, to bierzemy pod uwagę kolejną nowelizację przepisów
– dodaje Janusz Śniadek.
Przypomnijmy, że ustawa uszczelniająca zakaz handlu weszła w życie 1 lutego tego roku. Przepisy uniemożliwiły otwieranie się w niehandlowe niedziele tych sklepów, które powoływały się na pozorne prowadzenie usług pocztowych. Przepisy wdrożono w reakcji na zmiany, jakie zaszły w branży handlowej w ubiegłym roku - kolejne sieci sklepów ogłaszały, że są otwarte w niehandlowe niedziele, bo prowadzą punkt pocztowy. Po wprowadzeniu zmian w przepisach, sklep musi wykazać, że co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu pochodzi z działalności pocztowej. Ta sama zasada dotyczy innych wykluczeń - handlu pamiątkami i dewocjonaliami, prasą, biletami komunikacji, kuponami gier losowych, wyrobami tytoniowymi, piekarni, cukierni, lodziarni, albo działalności gastronomicznej na terenie marketu. Ale z ograniczeń wyłączono "placówki handlowe w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku" – one nie muszą wykazać uzyskiwania 40 proc. przychodu z danej działalności. Wyglądało na to, że "Biedronka" może wykorzystać właśnie ten przepis.
Przedsiębiorcy: Zakaz handlu w niedziele jest absurdalny
- Zakaz jest absurdalny
- kwituje Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.
Z ubiegłorocznego badania ARC Rynek i Opinia wynika, że powrotu zakupów w niedziele, choć w różnych wariantach, chciało połowa badanych Polaków. Z kolei 36 proc. respondentów było przeciwnych.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?